Tutuji – futrzasty osioł do pokochania
Jeżeli natkniesz się gdzieś na pojedynczą skarpetkę, proszę zaraz mi o tym powiedz. To zapewne Tutuji ją zgubił i teraz jej biedaczek poszukuje. Tylko dzięki tym skarpetkom na każdej łapie jest w stanie wykonać swój popisowy numer:
rozjeżdżanie łap na wszystkie strony!
Opada wtedy na miękki brzuch i wszyscy mówią, że jest taki pocieszny.
To znaczy on nie robi tego specjalnie. Tak mu po prostu wychodzi. Bo tak w ogóle to bardzo sprawny osioł (gdzież on nie próbował się już wdrapywać!).
Materiał na jego brzuchu zdążył się mu już mocno przetrzeć. Z tego rozjeżdżania łap i opadania na brzuch właśnie. Dlatego Tutuji przeszedł ostatnio renowację. Zyskał żółciutki brzuch naszyty z materiału ze starej sukienki mamy. Teraz jest jeszcze bardziej „taki do przytulania”.
Zwą go Uszakiem-Futrzakiem
W ogóle cały Tutuji jest miękki jak chmury w krainie Melulu. To właśnie dzięki futrze. Ma je prawie wszędzie. Na uszach, na łapach, na grzbiecie, na boczkach. Pewnie teraz już się bardzo nie zdziwisz, gdy ci powiem, że przyjaciele naszego futrzastego osła wołają na niego Uszaku-futrzaku. Trochę się wtedy denerwuje. Ale kto się czubi, ten się lubi, prawda?
Aaa i jeszcze jedno, to jego futro nie jest takie całkowicie zwyczajne. Jest wyjątkowe. Jak cały Tutuji. Jest koloru buraczkowego. A czemu tak? To niesamowita historia. Wspominałam, że Tutuji lubi wdrapywać się na różne rzeczy i zaglądać, tam gdzie niekoniecznie może. Kiedyś wpadł do zupy buraczkowej i tak mu już zostało. Całą tę zabawną historię poznasz w drugiej książce.
Gdyby przyznawano nagrodę za gadulstwo
Tutuji zapewne by ją otrzymał, zostawiając daleko w tyle konkurentów. Buzia mu się nie zamyka. I tak zabawnie sepleni – to przez wystający ząb. Czasem przesadza, marudzi, lamentuje i martwi się, że nie da rady. I ma wrodzoną skłonność do wpadania w niezłe tarapaty.
Domyślasz się już, kto go z nich wyciąga?
Tak! Jego najlepsi przyjaciele:
Mela i
świetlik Żużu.
Poznasz ich, klikając w imiona.
Straszka też poznaj! A w drugiej części pojawia się dziadek Tutujego
Pratutuj!
Czy wiesz że ...
Tutuji jest jednym z trzech głównych bohaterów moich książek dla dzieci: ROZŁOŻĘ CIĘ NA ŁOPATKI, STRASZKU! i DZIEŃ DOBRY, SRI LANKO! Chcesz zobaczyć, co w nich wyrabia? Nie, nie gwiazdorzy:) Próbuje zostać najlepszym przyjacielem Meli Melulu i rozwikłać kilka zagadek na Sri Lance. Hmmm... całkiem dobrze mu idzie. Koniecznie kliknij w zdjęcie! Obejrzyj pierwsze rozdziały obu książek! A pote, wskocz do Krainy Melulu.
Zdradzę Ci też, co uwielbia.
Drapkanie i mizianie!
Sposób na najbardziej przyjemne drapkanie Tutuja polega na objęciu całym ramieniem jego szyi, wtuleniu buzi w ciepłe futro i wykonaniu palcem wskazującym ruchu do przodu i do tyłu.
Gdy kiedykolwiek go spotkasz, wypróbuj tę metodę. Ależ on się ucieszy.
A tak w ogóle to równy gość. I nie może się doczekać, gdy Cię pozna!
Dlaczego Tutuji nazywa się Tutuji?
Skąd wzięło się jego imię? Prawda, że niespotykane? No ja przynajmniej nie znam żadnego innego futrzastego osła o imieniu Tutuji. Nie nazwałam go też ani Burkiem ani Reksiem, ani Panem Osłem. Posłuchaj.
Na malezyjskiej wyspie Langkawi jest takie jedno miejsce, gdzie podają tak bardzo przepysznie przygotowaną rybę: barakudę. Gdy tylko odkryliśmy to miejsce, co kilka dni meldowaliśmy się tam głodni i pałaszowaliśmy te pyszności. Zawsze w towarzystwie ocierającego się o nasze nogi kota, który bardzo szybko zaczął nas rozpoznawać. Ten futrzak wabił się Tutuji. Tak wołali na niego właściciele knajpki, próbując go od nas odciągnąć. I jak tu nie skorzystać z podanego na tacy imienia! Zostało z nami. W opowieściach. I przylgnęło do futrzastego osła, który zaczął żyć w mojej wyobraźni.
Kolorowanka dla Ciebie!
Spodobały Ci się historie o osiołku Tutuji? Pozostaw swój adres e-mail, a prześlę Ci link do kolorowanki, którą możesz ściągnąć za darmo! Ależ Tutuji chciałby znaleźć się w Twoim domu!
Tworzymy Tutuja!
Zobacz, ile na tej stronie jest osiołków! To jeden i ten sam Tutuji, tylko na różnych etapach tworzenia. Już znasz historię jego imienia. Wiesz, jaki jest i czego możesz się w książce po nim spodziewać.
A jak powstawał?
Najpierw stworzyły go słowa. Pojawił się w tekście książki prawie na samym początku. W krainie Melulu. Ale tak naprawdę poznajesz go, gdy akcja książki cofa się w przeszłość. Dowiadujesz się, jak w ogóle zaczęła się jego przyjaźń ze świetlikiem Żużu i Melą. To jaki jest, mówią o nim różne sytuacje, opisy i przede wszystkim zabawne dialogi, które prowadzi z przyjaciółmi. Tak Tutuji żył w tekście.
A potem…
do akcji wkroczyła ilustratorka – Małgosia Zając. Stworzyła jego prototyp, czyli taką pierwszą wersję, po której wiedziałam, że z nikim innym niż z Małgosią nie będę pracować. Ja się w Tutuju po prostu zakochałam.
Małgosia jeszcze wrzuciła go na poszczególne karty książki i dała mu tam poskakać. To tak zwany storyboard, scenopis obrazkowy. Tutuji był wtedy kupką linii bez szczegółów. Chodziło o to, by sprawdzić, jak się prezentuje wśród tekstu.
Następnie zbiorowisko linii zamieniła w szkic ołówkiem i posadziłyśmy Tutuja na krześle na zdjęciu na stronie głównej. Sprawdź, czy dalej tam siedzi!
Kilkanaście maili, kilka telefonów i kilkadziesiąt komentarzy później miałyśmy go!
Małgosia pięknie opakowała Tutuja kolorem, kształtem i kreską!
Szarawy czy buraczkowy? Oto było pytanie!
Pozostała kwestia koloru futra. To zadanie powierzyłam dzieciakom. Odbyło się wielkie głosowanie! Zdecydowaliście, że Tutuji będzie buraczkowy!
Ale wiesz co?
Szarawy Tutuji także dostał całkiem sporo głosów i wiem, że wielu z Was się spodobał. To nie jest tak, że zniknie i o nim zapomnimy. Piszę drugą książkę i OBIECUJĘ, że szary osiołek znajdzie tam swoje miejsce. Trochę w innym wydaniu (mam na niego świetny pomysł), ale będzie!
Jak widzisz, nie obyło się bez wielu prób i zmian. Ale czyż najbardziej kochany osioł na świecie nie zasługuje na wiele uwagi?